25-50 km Trudna

Mazurskie Bieszczady

on
4 stycznia 2021

Trasa trudna, głównie ze względu na przewyższenia (jeśli nie będziecie wybierać najtrudniejszych wariantów jak ja, to trudność spadnie do średniej), ale za to zaledwie 40km.

Kocham góry, jednak przyszło mi żyć na Mazurach i muszę sobie jakoś radzić. Wjechałem już na mazurski Everest i K2; teraz pora na mazurskie Bieszczady. Zahaczyłem o nie już na trasie 3 Państwa w 1 popołudnie i obiecałem sobie, że jeszcze tam wrócę. W końcu rzuciłem wszystko i ruszyłem w… Góry Klewińskie.

Góry Klewińskie to pasmo wzgórz morenowych blisko granicy z Obwodem Kaliningradzkim. Wysokość może nie powala (w porywach 200 m n.p.m.), ale w końcu Bieszczady też nie Himalaje.

Ale po kolei. Parkuję pod Barem Młyn w Baniach Mazurskich i ruszam w stronę Gołdapi, by za chwilę skręcić na północ. Mijam rzekę Gołdapę i jadę niezłą drogą w kierunku Gryżewa.

W Gryżewie dalej na północ, aż do granicy lasu, gdzie skręcam w prawo, a na kolejnym rozjeździe w lewo. Okrążam w ten sposób jez. Czupowskie i małe bezimienne jeziorko od południa. Teraz mocno pod górę, po czym kieruję się na Kiermuszyny Małe (dróg leśnych jest tam sporo i można równie dobrze wybrać inny wariant). Po drodze przepiękne widoki aż na Rosję.

Dalej szaleńczy zjazd do Starych Gajdzi – opuszczonej wioseczki w środku niczego – a następnie do Żabina.

W Żabinie w prawo w stronę jez. Jagielskiego, ale po drodze odbijam jeszcze na północ do granicznego jeziorka Kamysze. Tam miła właścicielka działki z pomostem zachęca do skorzystania zeń (tzn. z pomostu, nie z właścicielki :-), ale ja ruszam ledwo widoczną drogą wzdłuż jeziora aż do granicy. W tym miejscu nie wygląda ona zbyt poważnie – nie widać zasieków i drutów kolczastych; nawet pas graniczny słabo zaorany.

Może i fajnie byłoby się przeszmuglować przez zieloną granicę, ale jednak wracam do głównej drogi i objeżdżam jez. Jagielskie, które – jak się okazuje – niemal wyschło. Za to na okolicznych łąkach zatrzęsienie bocianów, pożywiających się przed odlotem do Afryki.

Za Jagielami odbijam w polną drogę na zachód i dojeżdżam nią do szutru w pobliżu Radkiejm, a następnie do głównej drogi w pobliżu wsi Widgiry. Za wsią z kolei skręcam w prawo, by ponownie eksplorować Góry Klewińskie. Na pierwszym rozjeździe w lesie w lewo i cały czas pod górę dojeżdżam do małego jeziorka, które odwiedziłem parę godzin wcześniej. Tym razem jednak jadę na wschód i za chwilę docieram do Dworu Klewiny.

Można tu wynająć pokój oraz skosztować produktów z miejscowego gospodarstwa (znajdująca się tu gorzelnia, słynąca z doskonałego spirytusu, została zniszczona podczas wojny, a szkoda…). Do dworu prowadzi piękna brukowana aleja wysadzana dębami. Kompleks dworski obejmuje również park ze starym drzewostanem (więcej o historii tego miejsca można poczytać tu: Historia wsi Klewiny).

Jadę tą aleją wzdłuż stawu na zachód, a po kilkuset metrach zjeżdżam z niej w prawo, by podziwiać widoki aż na Piękną Górę koło Gołdapi. Polami dojeżdżam do asfaltu między Maciejową Wolą i Rogalami, by zaraz odbić w prawo na Ziemiany. Tam też jest gdzie pokręcić się po lesie i górkach, ale ja już wracam prosto do Bań Mazurskich, bo Bar Młyn ze swoimi kartaczami już czeka.

TAGS
RELATED POSTS

LEAVE A COMMENT

KRZYSZTOF
Mazury

Urodziłem się na Mazurach, nauczyłem jeździć rowerem w wieku lat 3, a jednym z moich pierwszych wspomnień z dzieciństwa była fascynacja prędkością po odpięciu dodatkowych kółeczek i… rozbite kolano wkrótce potem. W czasach, gdy o kaskach (nie mówiąc o GPS-ach i spodenkach rowerowych) nikt nawet jeszcze nie myślał, poznawałem bliższe i dalsze okolice na rowerze. Dzisiaj do tego wróciłem. Fascynuje mnie zwłaszcza odkrywanie lokalnych tajemnic, jeżdżenie tam gdzie nikt nie jeździ, eksploracja tras łączących ciekawe miejsca z odrobiną wyzwania sportowego. Teraz dzielę się tymi odkryciami z Wami. Mam nadzieję, że zainspiruję Was do odkrycia z siodełka innych Mazur – dzikich, trochę bezludnych i całkiem górskich. Takich Mazur od d… strony.