Łatwa Ponad 100 km Wokół jezior

Ze Szkocji do Aten w 2 godziny

on
29 grudnia 2020

Trasa dość łatwa, ale ze względu na długość (107km) wymagająca. Zdecydowana przewaga asfaltu.

Startuję w Dowspudzie, tuż obok Pałacu Paca. Jak tam dojechać Doliną Rospudy, można przeczytać tutaj. Sam pałac (a właściwie jego nędzne resztki) też warto obejrzeć.

Jego pierwszy właściciel, Ludwik Michał Pac, sprowadził do swoich włości około 500 farmerów szkockich i angielskich, by wprowadzali nowoczesność w suwalskich domach i zagrodach. Przekonali oni miejscowych chłopów do porzucenia archaicznej trójpolówki i przejścia na płodozmian, a także założyli wieś o nazwie Szkocja. Tam więc jadę na początek, licząc na… sam nie wiem na co. Pieczołowicie utrzymane trawniki? Posiadłości jak z filmów o Jamesie Bondzie? Szklaneczkę szkockiej w miejscowym pubie? A może lokalnego potwora z Loch Ness?

Tymczasem wioska jak wioska. Raczej z tych skromniejszych.

No cóż, może w Atenach będzie lepiej. Że daleko ze Szkocji? Eee tam…

Zakładam że zrobię to w 2 godziny, szybciej niż Ryanair.

Dlatego nie rozglądając się już zbytnio, przez Suchą Wieś docieram do Rospudy (gdybym się tak nie spieszył, to pojechałbym obejrzeć Święte Miejsce – uroczysko nad rzeką, podobno jeszcze z czasów Jaćwingów, znane z cudów i niezwykłych zdarzeń). Tuż za rzeką droga skręca w prawo, a chwilę później, na 8. kilometrze trasy, odbijam na ukos w lewo, na Sokolne. Chwilę jadę skrajem lasu, by w Gatnem Drugim skręcić w lewo. Przecinam drogę nr 662 i jadę dalej na wschód. Na rozwidleniu po wjeździe do lasu w lewo, a wkrótce na kolejnym rozwidleniu w prawo, i dalej już prosto aż do samych Aten.

Ateny robią o wiele lepsze wrażenie niż Szkocja. W tej malowniczo położonej nad jez. Blizno wsi nie brakuje agroturystyk i domów letniskowych; jest nawet bar Ateny, gdzie nie omieszkuję wstąpić na pyszne naleśniki z piwem (souvlaki i ouzo nie mieli niestety). Nie, nie mieszkają tu potomkowie Greków sprowadzonych przez Paca. Pochodzenie tej dziwnej nazwy jest bardziej prozaiczne – jako że wieś założył niejaki Gerszon Ateński, kupiec z Augustowa, to nadał jej swoje nazwisko.

I tu w zasadzie można byłoby wycieczkę skończyć i zalec z tym piwem na pobliskiej plaży, bo „Ze Szkocji do Aten w 2 godziny” brzmi wystarczająco dumnie. Ale to zaledwie 23km, a poza tym na kąpiel jednak jeszcze ciut za wcześnie. Ruszam więc dalej na wschód wzdłuż jeziora Blizno, a gdy się kończy, to trzymam się dalej tego kierunku. Z prawej mijam jez. Blizenko i przez Kopanicę dojeżdżam do jez. Tobołowo. Tu wraz z drogą odbijam na północ, a za jeziorem skręcam w prawo, po czym odbijam w lewo. W Macharcach przecinam drogę krajową nr 16, a następnie jadę wzdłuż malowniczego jez. Serwy, przez Podmacharce i Mołowiste (polecam apartamenty Sirvis, a nieco dalej miejscowy sklep połączony z barem, gdzie serwują całkiem niezłe ryby).

Za wsią droga odbija od jeziora i zagłębia się w las. Na skrzyżowaniu w lewo, a potem prosto. Mijam śluzę Gorczyca na Kanale Augustowskim w miejscowości Płaska i dalej jadę wzdłuż Kanału na wschód, trasą rowerową Green Velo, która prowadzi tutaj częściowo przy samym Kanale, ale w większej części wzdłuż asfaltowej drogi. Zwiedzam kolejną śluzę – Paniewo – która jest jedyną śluzą dwukomorową na Kanale Augustowskim.

Kanał ten, długości 101km, został zbudowany w latach 1824-1839 w celu połączenia Biebrzy z Niemnem i eksportowania tą drogą towarów (głównie zboża) z Królestwa Polskiego z pominięciem Gdańska.  Obecnie jest zabytkiem i atrakcją turystyczną – odbywają się tutaj spływy kajakowe; pływają też statki wycieczkowe i houseboaty.

Mijam rezerwat Perkuć, chroniący fragment Puszczy Augustowskiej o charakterze pierwotnym: stare świerki i sosny, bagna, torfowiska.

Trasą Green Velo dojeżdżam aż do Mikaszówki, gdzie znajduje się kolejna śluza (akurat śluzują się na niej kajakarze), a kawałek dalej – drewniany kościół z dwiema wieżami. Obok kościoła powstała instalacja upamiętniająca ofiary tzw. Obławy Augustowskiej, autorstwa mieszkającego koło Mikaszówki Wojciecha Skrzyszewskiego. Obława Augustowska to przeprowadzona w lipcu 1945r., już po zakończeniu II Wojny Światowej, operacja Armii Czerwonej, NKWD i UB, której celem była likwidacja oddziałów partyzanckich działających nadal w Puszczy Augustowskiej. Aresztowano wówczas ponad 7 tys. osób, a około 600 zamordowano. Większości ciał nie odnaleziono do dzisiaj.

Instalacja, składająca się z „wystających” z ziemi dłoni, twarzy, krzyży, robi przejmujące wrażenie.

Więcej o Obławie Augustowskiej można poczytać tutaj: https://augustowskireporter.pl/artykuly/6125-wolanie-z-wnetrza-ziemi.html

W Mikaszówce rozpoczyna się transgraniczny szlak rowerowy August Velo, prowadzący dalej wzdłuż kanału na Białoruś. Jeszcze się tam kiedyś wybiorę. Ale dziś pora wracać. Jadę więc szlakiem Green Velo kawałek na północ, ale na pierwszym skrzyżowaniu odbijam w lewo. Będę jechać z powrotem wzdłuż Kanału Augustowskiego, tym razem po jego północnej stronie. Ta trasa jest znacznie trudniejsza, bo zamiast gładkiego jak stół asfaltu są leśne, piaszczyste drogi. I miejscami to jest naprawdę taki piasek, że nie da się jechać. Dlatego odbijam do jeziora Mikaszewo – jest tam kilka pól namiotowych i zagubionych w lesie plaż. Zdziwione sarenki pytają mnie niemo, skąd się tu wziąłem. Po drodze „zaliczam” jeszcze śluzę Perkuć. Ze wszystkich, które dziś widziałem, ta podoba mi się najbardziej. Mijam od północy niewielkie jezioro Paniewo, po czym we wsi Gorczyca wracam do „cywilizowanej” drogi i jadę nią dalej na zachód. We wsi Płaska (czy ja tu już nie byłem?) w prawo i zaraz znowu w lewo, drogą nr 672 wzdłuż jez. Serwy, aż do Suchej Rzeczki. Tam przejeżdżam przez mostek, skręcam w prawo, objeżdżam zatokę i kolejny raz w prawo. Już dobrą chwilę pada, a teraz zaczyna lać na dobre. Na szczęście właśnie tu znajduje się Zajazd u Lecha, a w nim tradycyjne podlaskie dania, takie jak kakory, czynaki i babka ziemniaczana, a przede wszystkim wyśmienite kartacze. Posilam się więc przed dalszą drogą i przeczekuję ulewę.

Po czym ruszam dalej malowniczą drogą przez las wzdłuż jeziora Serwy.

W letniskowej wsi Serwy odbijam razem z drogą w lewo, przecinam krajową „16” i jadę dalej prosto w kierunku jez. Blizienko i Blizne. Cały czas wzdłuż jezior, a potem w prawo w drogę nr 662, w lewo, po czym w Sokolnem znowu w prawo i dalej cały czas prosto aż do Dowspudy.

Pierogi i pyszna kawa w „Kordegardzie” w pałacu Paca z pewnością mi się po tych ponad 100 kilometrach należą, nieprawdaż?

Sierpień 2019

TAGS
RELATED POSTS
Wokół Wigier

18 sierpnia 2022

Bagnet na broń

29 maja 2021

Love Zdory

3 maja 2021

LEAVE A COMMENT

KRZYSZTOF
Mazury

Urodziłem się na Mazurach, nauczyłem jeździć rowerem w wieku lat 3, a jednym z moich pierwszych wspomnień z dzieciństwa była fascynacja prędkością po odpięciu dodatkowych kółeczek i… rozbite kolano wkrótce potem. W czasach, gdy o kaskach (nie mówiąc o GPS-ach i spodenkach rowerowych) nikt nawet jeszcze nie myślał, poznawałem bliższe i dalsze okolice na rowerze. Dzisiaj do tego wróciłem. Fascynuje mnie zwłaszcza odkrywanie lokalnych tajemnic, jeżdżenie tam gdzie nikt nie jeździ, eksploracja tras łączących ciekawe miejsca z odrobiną wyzwania sportowego. Teraz dzielę się tymi odkryciami z Wami. Mam nadzieję, że zainspiruję Was do odkrycia z siodełka innych Mazur – dzikich, trochę bezludnych i całkiem górskich. Takich Mazur od d… strony.